GDY UPADNIESZ, JA BĘDĘ PRZY TOBIE - RZEKŁA PODŁOGA, CZYLI SŁÓW KILKA O MAZOWIECKIM GRAVELU 2025
"Karma wraca; pomyślał pies, wymiotując". To właśnie skojarzenie przeleciało mi przez głowę, gdy ruszyłem na trasę Mazowieckiego Gravela, po pięciodniowej infekcji, z niewiadomą formą, i od razu podłapałem się pod mocną - bardzo mocną - dwójkę (na pewno jeden z nich, a być może obaj, skończyli na podium MG120) i od początku zaczęliśmy równo i mocno drzeć. Myślę sobie; wytrzymam, ile wytrzymam (obaj znacznie młodsi ode mnie, a ja jestem tak stary, że ostatnio jak wychodziłem z muzeum, to się alarm załączył), a potem będę jechał swoje. I w cieple, w ostym gazie od początku... nie działał mi ustnik od bukłaka. No szlag by go trafił - i tak, tak, miałem go w pozycji "on". Gryzłem. Ssałem. Szarpałem. Ciumciałem. I nic. Ni kropli. Dobrze się zaczyna, myślę... Zasuwając z tą mocną dwójką obmyśliłem dwanaście metod brutalnej utylizacji tego bukłaka, jak wrócę do domu. W wyobraźni paliłem go, ciąłem nożykiem tapicerskim, piekłem w piekarniku, dałem psu z kotlet...