TEE TIME, CZYLI HERBATA Z DOMIESZKĄ TYPOWEJ, ANGIELSKIEJ FLEGMY. MISTRZOSTWA ŚWIATA YORKSHIRE 2019



Skoro przyszedł, to już sobie zrobiłem z nim to zdjęcie... Zaiste unikalna to sytuacja. Wraz z Alejandro byliśmy tam ledwie w pięciu. W pięciu, plus jego rower. Siłą rzeczy rozejrzałem się za ochroną, ale nie było co kombinować, bo rower za mały na mnie ;) 

CHOĆ PO MISTRZOSTWACH ŚWIATA W INNSBRUCKU KURZ ZDĄŻYŁ JUŻ OPAŚĆ, TO NADAL MAM LEKKI DYSONANS, WIDZĄC W MISTRZOWSKIM TRYKOCIE ALEJANDRO VALVERDE (CHOĆ JEMU TEN TRYKOT NALEŻAŁ SIĘ JAK MAŁO KOMU) PO TRZECH LATACH PREZENTOWANIA JEJ PRZEZ PETERA SAGANA, POWOLI MOŻNA ZACZĄĆ MYŚLEĆ O KOLEJNYCH MISTRZOSTWACH

Gdyby nie szeroko otwarte drzwi, pewnie nie zwróciłbym na stoły, zastawione nowiusieńkimi bidonami; zadział też zmysł taktyczny – zaproszonych było trzystu, bidonów zaś, tak na oko, nie więcej niż pięćdziesiąt. Częstowali się nimi goście, o posturze świadczącej, że rowery widzieli jedynie na wystawach sklepowych, więc dyskretnie przemieściłem się bliżej stołu konferencyjnego, a że wychodzić z bidonami już nie wypadało, zostałem do końca konferencji. 
Konferencja, jak to konferencja – trzy czwarte gości zajęte było konsumpcją, starając się czynić to na tyle cicho, by nie przeszkadzać innym, ale oczywiście kęsy oraz szeleszczenie opakowań rozlegało się w momencie ciszy, zapadającej nad stołem konferencyjnym oraz wyciszeniem muzyki, płynącej z telebimu. Reprezentacja Trynidadu i Tobago zawzięcie dyskutowała z przedstawicielami Erytrei w narzeczu, znanym ledwie czterem osobom na świecie, a wykwintne nakrycia głów pań z Dżibuti zasłaniały widok siedzącym za nimi. Nagle padło, to, na co wszyscy czekali, poza pewnym Irlandczykiem, zajętym egzaltowaną rozmową telefoniczną;  
W Yorkshire zorganizowana zostanie pierwsza mieszana drużynowa jazda na czas.
Mając pełną świadomość, że zapowiedź tras przyszłorocznych Mistrzostw Świata powinna wyglądać nieco inaczej, jednak wiem też dobrze, że mało kogo interesują szczegóły techniczne na tyle przed rozegraniem mistrzostw; jednak warto zaś zwrócić uwagę na całkowitą innowację. Bo to właśnie na tej konferencji przybliżono szczegóły drużynowej, mieszanej jazdy na czas. A to, ze względu na innowacyjność, wzbudziło zainteresowanie wszystkich, nawet przedstawicieli Burkina Faso.  
Pierwsza w historii „mix” drużynowa jazda na czas.
Plany jeszcze większej popularyzacji kolarstwa przyświecają UCI od kilku lat. A to zorganizować Mistrzostwa Świata w Dausze z większą liczbą zawodników niż łącznie kibiców, a to włączyć na trasy wyścigów odcinki szutrowe i polne, a to zmniejszyć liczebność ekip, a to pomysł puszczenia zawodników podczas Tour de France na zasadzie „pole position”, znanej z wyścigów F1... teraz do tych pomysłów dołączyła mieszana, drużynowa jazda na czas.
W Yorkshire zawodniczki i zawodnicy staną w szranki pierwszej w historii kolarstwa mieszanej dyscypliny; trzech zawodników i trzy zawodniczki z reprezentacji. Wraz z przejściem do historii klubowych zmagań drużynowych, tu pałeczkę przejmą drużyny narodowe; jako pierwsi wystartują mężczyźni i pokonają pętlę (28 km), wyznaczoną w rejonie Harrrogate. Gdy drugi z zawodników przetnie linię mety, na trasę – jedna pętla – ruszą kobiety.
I czas na mecie, drugiej z nich, będzie czasem łącznym całej „sztafety”. Zwycięży ta drużyna narodowa, której suma czasów na mecie będzie najmniejsza. Rozgrywka będzie mieszanką taktyki, szybkości oraz rozłożenia sił – tak, jak to jest i w zwykłej jeździe drużynowej na czas, ale w tym wypadku rozłożyć się to musi na dwie drużyny – żeńską i męską. Trasa to dość techniczna pętla o długości 28 km; częściowo przechodząca przez miasto a częściowo idąca jego obrzeżami.
Ma być widowiskowo, ma być nowocześnie, ma być… inaczej.
Jak wyjdzie, przekonamy się za niecały rok.
Ułamek sekundy wcześniej Alejandro zostaje nowym Mistrzem Świata 



Komentarze