POTENCJALNIE NIEBEZPIECZNA SYTUACJA NA TORZE KOLARSKIM, CZYLI NOGA ZAKROCZNA

I znów w lewo, czyli fantastyczna zabawa na torze kolarskim

MNOGOŚĆ BAJECZNYCH WRAŻEŃ, KTÓRYCH DOZNAŁEM NA TORZE KOLARSKIM, LECIUTKO PRZYĆMIŁA JEDNA SYTUACJA. CAŁOKSZTAŁT - W POSTACI CHOĆBY JEŻDŻENIA  NA SAMYM POCZĄTKU TRENINGU Z DZIECIAKAMI NA OSTATNIEJ POZYCJI (POZWALAŁO TO CAŁKOWICIE BEZKARNIE WYLATYWAĆ NA KAŻDYM WIRAŻU W GÓRĘ ILE SIĘ TYLKO DA), W POSTACI ĆWICZENIA SPRINTÓW, JEŻDŻENIA PRZY BANDZIE - BYŁ PO PROSTU NIESAMOWITY. TOR MNIE ZWYCZAJNIE URZEKŁ...

Ale jedna sytuacja skonfundowała. Podczas jednej z przerw - czekaliśmy na swój czas wyjazdu na tor - nasz zaskoczony moim nieco infantylnym zachowaniem (cieszyłem się z tego toru jak szczerbaty do sucharów... acz to przy moich trzech wstawianych zębach mało trafna paralela...) trenejro rzucił jakąś kompletnie niezrozumiałą dla mnie uwagę. 
Powiedział coś o nodze zakrocznej. 
Zakrocznej, rozumiecie? 
Czasem, gdy tak kompletnie, ale to zupełnie nie łapię, co się w okół dzieje, albo tak totalnie nic nie rozumiem (standardowe samopoczucie na uczelni na przykład, a i w pracy często się to zdarza) zatrzymuję się niczym żona Lota, pojęcia nie mając jak zareagować. Więc po prostu stoję i patrzę jak ta przysłowiowa krowa w niemalowane wrota. 
Trenejro mówi coś o nodze zakrocznej. 
No przecież nie lutnę go na uspokojenie w potylicę; za dużo świadków, ale patrzę na niego, jakby mi ojca akordeonem na weselu w remizie stłukł wtedy, co się sztachet już więcej wyrwać nie dało. 
Jak można wytłumaczyć - przy świadkach niestety - coś, co pamiętam doskonale jeszcze z czasów powszechniaka, bo taką to szkołę nawet skończyłem, że noga może być:
- lewa, 
- i prawa? 
Nie ma żadnej zakrocznej, co dobrze pamiętam, bo byłem wówczas zdecydowanie wybitnym uczniem z biologii, cyklicznie otrzymując tróje na szynach, i często też, tarmoszony za uszy przy tablicy przez belferkę, taki podział kończyn dolnych i górnych płaczliwie wykrzykiwałem. 
Kończyna prawa (tu chlast przez potylicę) kończyna lewa (chlast na odlew). 
Gdzie tu, grzecznie się pytam, kończyna zakroczna, no gdzie? 
Ech, słów szkoda, po prostu szkoda słów... 
Poklęczałby trochę na grochu w kącie, to szybko nauczyły się rozróżniania nóg. 
 

Komentarze