POD MŁOTEK IDZIE ROWER SAURONA, CZYLI MÓJ OSOBISTY, PRAWIE NIEUŻYWANY, SARONI
Saroni Ventus, SRAM Force 22, karbonowe koła Jagu, certyfikowane UCI. Dla samej takiej owijki warto go kupić |
KAŻDY, KTO MNIE ZNA, WIE, ŻE WSZYTKO, CO PISZĘ, CZYNIĘ Z IŚCIE REPORTERSKĄ DOKŁADNOŚCIĄ. NIE ZNAM SŁOWA "KONFABULACJA", WSZYSTKO MAM WYWAŻONE, OBIEKTYWNE, NICZYM PRZEZ TO SŁYNNE SZKIEŁKO I OKO. NIGDY NIE UŻYWAM ŻADNYCH HIPERBOL, PRZENOŚNI, ŻADNYCH OKSYMORONÓW I EKLEKTYCZNYCH ZWIĄZKÓW FRAZEOLOGICZNYCH. PISZĘ PROSTO, SUROWO, ZWYCZAJNIE W PUNKT.
I NIGDY, PRZENIGDY NIE KOLORYZUJĘ, NIE UBARWIAM, NIE WYOLBRZYMIAM.
Wystawiam na sprzedaż swój rower Saurona, czyli Saroni. Ekstremalnie mało używany, rzecz jasna.
Jak wiecie rower jest bardzo mało jeżdżony. Dwa sezony w zasadzie stał w piwnicy. Jest blady, bo słońce widział może trzy razy w roku. Jeździł tylko i wyłącznie do kościoła w niedzielę, a że ostatnio tam byłem jak mnie chrzcili, to i rower mało jeździł. Zawsze zadbany, zawsze wyczyszczony. Nie przejechał żadnego wyścigu, kilka razy wypuścił się na przejażdżkę taką bez kasku nawet, bo prędkości wyższe niż 15 km/h wpływają źle na mój zmysł równowagi, głupieję wówczas doszczętnie.
Ci wichrzyciele, ci... ci...ci... złośliwcy, buntownicy, ci wstrętni epigoni przebrzmiałego systemu twierdzą, że rower ten przejechał Paryż Roubaix i to z niezłym czasem nawet. Ja?? I bruk?? Wiecie, jak to trzęsie? Jak to sponiewiera? Czy ja, delikatny niczym nimfa leśna mógłbym w ogóle na taki pomysł wpaść? Omdlałem z samego wrażenia. A ci... ci... ci.. paskudnicy, złośliwcy, mówiący, że przejechał też Ronde van Vlaanderen z czasem wśród 30 najszybszych czterdziestolatków są... podli po prostu! Podli pieniacze i tyle!
Rower nie widział żadnego wyścigu na oczy, nie widział nigdy peletonu z bliska, a jedna jedyna kraksa w której brał udział, była tylko bocznym ślizgiem w zakręcie, po której wstał, otrzepał się i pojechał dalej. Ja też.
Co kwartał serwisowany w Profesjonalny Serwis Rowerowy. Tam serwisowany; nie było nic do serwisowania, tu śrubkę tu linkę i tyle serwisu było. No i wymienić po złości owijkę na złotą. To miało coś wspólnego z jakimś rzekomym dobrym miejscem, zdobytym na zawodach.
W tym sezonie, pro forma, bo wypadało, wymieniony rozrząd i olej. Nowe opony.
Sprzedaję z bólem porównywalnym, jak miałbym sprzedać swoją nerkę. Wycinając ją żywcem.
Zastrzegam, że bardzo nieprzewidywalnie reagować mogę na stwierdzenia typu: dam dwa tysiące i jestem dziś (na pewno odpowiem dajesz sześć i bądź jutro), dodając dwa wysublimowane i równie lekko pieszczotliwe określenia, lub: zamienię na żyłkę do kosiarki (tu pieszczotliwe określenia pojawią się jako pierwsze), czy też: mam Wigry 3, dorzucę tanie piwo i jeszcze sam odbiorę rower mogą wywołać bardzo nerwową reakcję.
Saroni Ventus, pierwszy właściciel, rozmiar L, na 180 cm wzrostu +/- 10 cm, osprzęt SRAM Force 22, koła legalizowane karbon UCI, kapcie Continental GP, do roweru dodaję dwa koła aluminiowe, uzbrojone, praktycznie nie jeżdżone. Przejechał dokładnie tyle km, co widać na stravie, w tym czasie trzy pełne wymiany napędu. Miesiąc temu wymieniony suport.
Cena 6000 zł.
![]() |
Rower, po przejażdżce na nim, poleca sam Philippe Gilbert. Czyż może być lepsza rekomendacja? Nie sądzę. |
Bardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuń