NAJTRUDNIEJSZYM MANEWREM W PROWADZENIU SAMOCHODU JEST JEGO TANKOWANIE, CZYLI RZECZ O KONTUZJACH

Bodnar i Frankje. Fot. Maciej Bodnar twitter

GDY KWIATKOWSKI NIE BĘDĄC LIDEREM WYGRYWA WYŚCIG, KORZYSTAJĄC Z TEGO, ŻE BYŁ W DOBRYM CZASIE W DOBRYM MIEJSCU A ZARAZEM Z TEGO, ŻE BYŁ WYSOKO W GENERALCE POZA NOMINALNYM LIDEREM GERAINTEM THOMASEM, NIE POZOSTAJE NIC INNEGO, JAK ŻYCZYĆ MU SZCZĘŚCIA PRZED MEDIOLAN-SANREMO. BO SZCZĘŚCIE TO OSTATNIO TOWAR W KOLARSTWIE DEFICYTOWY

Nie mogę pominąć uczczenia Michele Scarponiego przez mieszkańców jego rodzinnego miasta Filottrano, do którego zawitał peleton, witany dziesiątkami flag, banerów, zdjęć, plakatów, pamiątkowych witraży w oknach oraz... siedzącej znów na znaku papudze Frankje, z którą tym razem sfotografował się Maciej Bodnar. Co równie przejmujące, to że Frankje leciała także chwilowo przy zawodnikach...
Deficyt szczęścia sięgnął wyjątkowo wielu kolarzy, w tym kolejnego połamanego - Fernando Gavirię. Wcześniej z gry wypadło przez kraksy wielu innych, w tym pechowiec nr. 1 tego sezonu - Mark Cavendish. Wiem coś o tym... znaczy się nie o wygrywaniu, jak Cavendish, a o pechu - złapane trzy gumy z rzędu windują mnie dość wysoko w klasyfikacji pechowców. Wycofało się także dwóch jego pomocników, Bernard Eisel i Mark Renshaw. 
Deficyt szczęścia Gerainta Thomasa, który jak nie leży, to w newralgicznym momencie - kolejny raz z rzędu - rower odmawia posłuszeństwa. 
Nadmiar szczęścia, gdy powiemy o kolejnym nieprawdopodobnym, urągającym prawom fizyki manewrze Petera Sagana, który od kraksy uchronił się w tak ekwilibrystyczny sposób, że ciężko to opisać, i zniszczenie tylnego koła (kosztującego taczkę pieniędzy przecież!) staje się przy tej akrobacji kosztem całkowicie akceptowalnym. Jak się wybronił przed upadkiem, to na pewno on sam tego nie wie. Majstersztyk, ale poparty nieprawdopodobnym "czuciem" roweru i równowagi, jak w Paryż Roubaix w jego wydaniu, gdy na jednym kole przeskoczył nad upadającym Cancellarą. Po czym - po wymianie koła - na odcinku ledwie 4 km doszedł do ustawiającego się na finisz peletonu, przeszedł na czołowe pozycje, sam się rozprowadził i jeszcze zafiniszował, zajmując drugie miejsce, tuż za Marcelem Kittelem, acz nie jest oczywiste, jak ów finisz mógłby wyglądać, gdyby był o kilkaset metrów dalej... 
Deficyt szczęścia (dwie awarie roweru, choroba, oraz dwie kraksy) skreśliły Toma Dumoulina, jak i jego dwóch pomocników - Simona Geschke oraz Sorena Andersena
Deficyt szczęścia także połamanego stracha na wróble, czyli Wilco Keldermana (będąc ode mnie 15 cm wyższy jest zarazem 15 kg lżejszy, i wcale nie jest anegdotą jego wizyta u lekarza cywilnego, nieświadomego, że rozmawia z zawodowym kolarzem, który to u Keldermana zdiagnozować chciał bulimę...)
Deficyt wszystkiego, także jadącego jak cień samego siebie, walczącego z opinią publiczną bardziej, niż z podjazdami Chrisa Froome`a, czy także mocno poobijanego Jarlinsona Pantano i Alessandro De Marchiego (wypadł z trasy przez barierkę; dłuższą chwilę leżał całkowicie bez ruchu, co wyglądało bardzo nieciekawie...). 
Wyjątkowe szczęście, patrząc na kamienie, spadające ze wzgórz, usiłujące zaatakować Tima Wellensa. 

Deficyt powodów do narzekania oraz konsternację adwersarzy Michała Kwiatkowskiego (który przecież już dwa sezony temu powinien odejść na sportową emeryturę!), bo ten wziął i wygrał wyścig Tirreno-Adriatico. Co za pech...
Lata temu Patrick Lefevere, przed przejściem Kwiatka do Team Sky powiedział o Michale, że "nie zawsze silnik 3 litrowy jest lepszy od 2 litrowego. Liczy się też karoseria", czyli ciało. Mówił to w kontekście specjalizacji Michała w wyścigach klasycznych, z pominięciem klasyfikacji generalnej etapówek.
Wczoraj jedną z takich etapówek wygrał silnik 3 litrowy.  



Komentarze