NORWEGIA Z MEDYCZNYM TRANSPORTEM HUMANITARNYM. NA IGRZYSKA W PJONGCZANGU


DOSTARCZANIE LEKÓW NA CAŁYM ŚWIECIE W RAMACH POMOCY HUMANITARNEJ JEST RZECZĄ ZE WSZECH MIAR GODNĄ ODNOTOWANIA, JEDNAK CZASAMI ZDARZAJĄ SIĘ SYTUACJE, GDY TAKA POMOC DYSTRYBUOWANA JEST WYŁĄCZNIE WŚRÓD SAMYCH DARCZYŃCÓW. PRZYKŁAD? PROSZĘ BARDZO: TAKA REPREZENTACJA NORWEGII ZABRAŁA 6000 DAWEK LEKU NA ASTMĘ DO PJONGCZANGU. NA IGRZYSKA OLIMPIJSKIE. DLA SWOICH ZAWODNIKÓW. OT, TAKA WERSJA SAMOPOMOCY HUMANITARNEJ

W sporcie fascynuje mnie nieprawdopodobna chęć przewalczania własnych słabości, własnych ograniczeń, przełamywania się, pokonywania siebie samego. W kolarstwie, którego nie cierpię z każdym jednym treningiem bardziej i bardziej, urzeka mnie to, że nie walczę z kolegami. Walczę z sobą samym. Na rozpoczynającym się podjeździe każdy cierpi osobno, w schowku własnego kasku, niezależnie od tego, że (jeszcze) jedziemy w grupie. 
Fascynuje mnie przewalczanie także chorób, pozwalające sportowcom wzbijać się wyżej i wyżej. Nawet w profilaktyczny sposób. Co z tego że nie mam astmy? 
Na Igrzyska Olimpijskie (podkreślę; bo to jedna z częstszych pomyłek - Olimpiada to czteroletni czas między Igrzyskami, zaś zmagania sportowe to Igrzyska) zabieram:
- 1800 dawek Symbicortu, 
- 1200 dawek Atroventu, 
- 1200 dawek Alvesco, 
- 360 dawek Ventoline, 
- 1200 dawek Airomiru, 
- 10 nebulizatorów, 
- 43 inhalatory, 
- plus wszystko to, co zabierają zawodnicy indywidualnie. 
Mowa o Igrzyskach, nie o paraolimpiadzie, która to dedykowana jest sportowcom, dotkniętym różnymi ułomnościami. 
Jeżdżąca apteka reprezentacji norweskiej bije wszelkie rekordy, zawodnicy bez krępacji mówią o działaniach profilaktycznych, bo występują głównie na mrozie. 
Oh, reallly??? Zimowe dyscypliny na mrozie?? No nie może być... 
Pani kierowniczko. Jak jest zima, to musi być zimno, takie jest odwieczne prawo natury, chciałoby się rzec. 
Kpina z zażywaniem nieuzasadnionych medycznie a stosowanych prewencyjnie leków, wspomagających wydolność oddechową stała się już tak przejaskrawiona, że zdziwienie budzi, że ktoś się jeszcze dziwi. 
Komedią jest to, że nie mówimy o zawodnikach wytrenowanych do najwyższego z możliwych poziomów sportowych, którzy cierpią na astmę. Mówimy o profilaktyce zupełnie zdrowych, silnych jak tury zawodnikach, szprycujących się na oczach całego świata. 
Nic, tylko wnieść teraz o rehabilitację wszystkich zawodników różnych dyscyplin, którzy żarli kilogramami EPO. Przecież to była tylko profilaktyka przed możliwym zejściem z formy. Nieco słabiej przetrenowana zima uzasadnia żarcie kilogramów leków wspomagających wydolność. Przetaczanie krwi też jest w pełni usprawiedliwione - przecież to profilaktyka przed potencjalnym zachorowaniem, bo jak organizm osłabiony, to szybciej chwyci różne paskudztwa. Jak przetoczy krew, choroba przejdzie bokiem. Amfetamina też usprawiedliwiona, bo kto to do cholery słyszał, by dzień po dniu 21 ciężkich etapów jechać? Toć to zaorać się idzie. 
Lata temu, na trasie pewnych amatorskich zawodów, padł jeden z młodych zawodników. Oczywista w tej sytuacji sekcja wykazała, że miał w sobie kilka różnych narkotyków, w tym dwa, o zupełnie przeciwstawnym działaniu. Ale to przecież też była tylko profilaktyka przed niespadnięciem z podium. 
Na naszych oczach kształtowane jest kolejne młode pokolenie. Sportowe. Uczące się od początku, że nie trening, dieta, rygor, poświęcenie i wyrzeczenia mogą przynieść jakiś efekt. Uczymy ich, że od początku należy profilaktycznie "leczyć" się, choć żadnej choroby nie zdiagnozowano. 
Hm; to że "mały koń na biegunach" Marek Stram jest ode mnie o 15% mocniejszy w pełni uzasadnia zeżarcie przeze mnie wagonu salbutamolu, nieprawdaż? A że sam salbutamol nie wystarczy, bo Marek jest piekielnie mocny, to trzeba przetoczyć krew. Czuję się usprawiedliwiony. 
"Nie mam astmy, ale biorę leki na astmę i będziemy tak w norweskiej kadrze robić dalej. To profilaktyka". Cytat - Hagen Krogh. 




Komentarze