JAK SPĘDZIŁEŚ SYLWESTRA? NIE WIEM, JESZCZE NIKT MI NIE OPOWIADAŁ


KOŃCZY SIĘ KOLARSKI SEZON OGÓRKOWY (NIE MÓWIĘ O PRZEŁAJACH, KTÓRE KWITNĄ W CZASIE POSUCHY SZOSOWEJ, A W KTÓRYCH TO PO RAZ TRZECI Z RZĘDU MISTRZOSTWO ŚWIATA ZDOBYŁ WOUT VAN AERT, NIE PRZEJEŻDŻAJĄC ANI JEDNEGO OSZAŁAMIAJĄCEGO WYŚCIGU W SEZONIE PRZEŁAJOWYM. TAKICH WYŚCIGÓW ZA TO PRZEJECHAŁ CAŁĄ MASĘ MATHIEU VAN DER POEL, WYGRYWAJĄC PO DRODZE CO SIĘ DA. PO CZYM CAŁKOWICIE SPALIŁ START NA MISTRZOSTWACH, LEDWIE BRONIĄC MIEJSCE NA PODIUM). 


Rozpoczęły się wyścigi w miejscach tak tradycyjnie kolarskich jak Dubaj, Oman, Argentyna, Wenezuela... oraz Kolumbia, ale ta tradycje kolarskie przynajmniej posiada. Zaś Dubaj, Katar czy Oman posiadają dla odmiany kasę. Rozpoczęły się niezwykle ciekawe petrodolarowe wyścigi, fascynujące swoją złożonością. Z wypiekami na twarzy obserwujemy, jak peleton jedzie po trzypasmowej autostradzie, płaskiej niczym stół bilardowy, gdzie największym wyzwaniem w postaci premii górskiej jest krawężnik najazdowy.

Z podnieceniem przyglądamy się urozmaiconemu krajobrazowi, znaczy się w tonom piasku. Na którym błąkają się trzy znudzone wielbłądy. Urozmaiceniem bywa burza piaskowa. Aż poderwać się można z fotela, gdy peleton.... zakręca. Cóż za emocje! 
I jeszcze jeden zakręt! Za jakieś czterdzieści pięć prostych jak strzała kilometrów. Można zrobić doświadczenie - zacząć oglądać transmisję, zrobić sobie przerwę na trening, po czym wrócić i zabawić się w grę "znajdź sześć szczegółów". Co jakiś czas urozmaiceniem jest jakaś niewielka kraksa, najczęściej wynikająca z zaśnięcia zawodnika w czasie jazdy po tak różnorodnej i wymagającej skupienia trasie. 

Jedyne, co może się dzień po dniu różnić, to przewaga trzymanej na smyczy ucieczki. Przełamaniem koszmarnej nudy jest guma, złapana przez Elię Vivianiego (wówczas to porównać można, ile czasu trwa wymiana zwykłego koła a koła na tarczach hamulcowych). Dzień później w identycznych okolicznościach, 60 km przed metą, gumę łapie Mark Manx Missile Cavendish, i wszystkie kamery i fotoreporterzy skupiają się na tym jak na porwanej podmuchem sukni Marylin Monroe.

Czynimy zakłady, na którym kilometrze przed metą najwytrwalsi członkowie ucieczki przybiją sobie piątki i zostaną wchłonięci przez głodną paszczę peletonu. Ten moment stanowi także cezurę innego, epokowego wydarzenia - konstytuowania się pociągów sprinterskich.
Jakże one pięknie, kolorowo i fikuśnie - niczym butonierka w klapie hipstera - wyglądają, gdy czerwień Cofidisu przeplata się z żółcią Lotto, dominantą kolorystyczną jest zaś niebieski Quick Steep. Nieco z czapy wygląda w tym towarzystwie biały Alexander Kristoff, ale nie bądźmy nadmiernymi purystami.

Gdy pociągi sprinterskie pomocują się troszkę barkami, sprzedając tu i ówdzie kuksańce, swój taniec rozpoczynają najlepsi sprinterzy, pamiętający wyliczenia dyrektorów sportowych o spoczywających na ich barkach procentowym udziale zwycięstw rocznie per capita. Tak, jest coś takiego liczone.
Role swoje kończą aktorzy drugiego planu, którzy z uporem godnym lepszej sprawy usiłują w czasie jazdy przesiąść się na rowery rywali; ostatnio niemal cała ekipa Cofidisu chciała przesiąść się na rowery Katushy. Cóż, i to czerwony i to czerwony kolor, a Nacer Bouhanni nie raz zasłynął z mieszania uprawianych przez niego dwóch dyscyplin sportowych - boksu i kolarstwa.
I w zasadzie cała rozgrywka sprowadza się do właściwego ustawienia na ostatnich trzystu - dwustu metrach przed metą.

A to szarpnie Groenwegen, a to poprawi Viviani, a to w końcu błyśnie Cavendish... Biel stroju Kristoffa widoczna jest w drugim szeregu, co na pewno nieco go frustruje, zaś piękny chłopiec Kittel jeszcze nie obudził w sobie owego niesamowitego timingu, którym błyszczał przez ostatnie kilka sezonów.
Ów emocjonujący spektakl kończy się, dzień później kolejna, bliźniaczo podobna odsłona. Start, transfer od startu do ostatnich kilometrów przed metą, złapanie ucieczki, ustawienie pociągów sprinterskich i walka sprinterów.
Wobec tego rodzi się pytanie - za ile dni ruszą wyścigi, rozpoczynające serię flandryjskich klasyków? 






Komentarze