JEDEN MIŚ KOALA JESZCZE WIOSNY NIE CZYNI, CZYLI PIERWSZE AUSTRALIJSKIE PODRYGI SEZONU


KONSERWATYŚCI TYM RÓŻNIĄ SIĘ OD LIBERAŁÓW, ŻE ZA PRAWDZIWY START SEZONU SZOSOWEGO UZNAJĄ WCZESNĄ WIOSNĘ WE FLANDRII. WYŚCIGI, ROZGRYWANE W STYCZNIU NA ANTYPODACH, MIMO ŻE STANOWIĄ BARDZIEJ REWIĘ MODY TEGOROCZNYCH STROJÓW, I TAK SĄ CHĘTNIE OGLĄDANE. Z BRAKU LAKU...

W tak zwanym międzyczasie - zanim w lutym ruszy kampania klasyków - przyglądamy się, jak Mathieu Van Der Poel nokautuje konkurencję w przełajach, w czym nawet nie przeszkadza mu mocno spóźniony start, czy frasujemy się pechem Kristoffera Halvorsena, który połamał rękę 50 metrów przed końcem wyścigu. Swojego pierwszego zawodowego. I zamiast pokazać się w Town Down Under, pojedzie do szpitala na zabieg, który wykluczy go ze startów najmniej na miesiąc. 
W sezonie ogórkowym informacją dnia stają się nowe wzory strojów kolarskich, czy też średnia prędkość, wykręcona w czasie kryterium w Adelajdzie (52 km/h!). Ścigało się tam kilku pierwszej klasy sprinterów, a wygrał i tak Peter Sagan, wychodzący z koła Greipelowi, po raz kolejny udowadniając, że jest mistrzem klejenia się do kół rywali.  
Dostrzegam jednak jeden bardzo istotny walor "wczesnych", styczniowych wyścigów. Choćby taki, że można oswoić oko z Marcelem Kittelem, od tego sezonu występującym w barwach Katusha Alpecin, Elią Vivianim, zmieniającym gustowną czerń Team Sky na niebieski Quick Step Floors, Danilem Ossem w stroju BORA Hansgrohe czy w końcu Simona Gerransa w czerwieni i czerni BMC Rancing Team... 
Zanim barwny peleton dotrze na nierówne, flandryjskie drogi, pokona jeszcze kilka płaskich jak stół etapów na bliskim wschodzie i w Ameryce Łacińskiej. Przez ten czas oswoimy się z "niewłaściwymi" strojami niektórych zawodników.  
Poza jedną koszulką. 
Tęczową, mistrzowską koszulką Petera Sagana, noszoną przez niego trzeci rok z rzędu. 
A że ostrzy sobie zęby na górzystą trasę w Innsbrucku, wiadomo nie od dziś... 
Nim skończyłem pisać, pojawiła się drobna errata. Mianowicie pierwszy etap Tour Down Under wygrał ten, który w ubiegłym sezonie myślał o zakończeniu kariery, czyli Andre Greipel, pokonując Ewana i Sagana. Przebudzenie Gorilli? 

Komentarze