GDY ZAWODZĄ WYCIERACZKI, CZYLI DESZCZOWE MISTRZOSTWA POLSKI AMATORÓW. INSTRUKTAŻ, JAK NIE NALEŻY SIĘ ŚCIGAĆ

SKORO INSTRUKTAŻ, TO NAJLEPIEJ SPORZĄDZIĆ GO W PUNKTACH. MISTRZOSTWA POLSKI AMATORÓW, ORGANIZOWANE PRZEZ „MOJE” ŻTC W SEROCKU RES GESTAE. CHIPSY I ELEKTROLITY W RĘKĘ, ZAPRASZAM NA KRÓTKI PRZEWODNIK AUTOSTOPEM PRZEZ GALAKTYKĘ, CZYLI PRZEWODNIK, JAK ZOSTAĆ EDDIEM „ORŁEM” EDWARDSEM KOLARSTWA. PODTYTUŁ: WYSTARCZY ROBIĆ WSZYSTKO ODWROTNIE, NIŻ JA, I ZWYCIĘSTWO MASZ W GARŚCI. TRZEBA SIĘ TYLKO PO NIE SCHYLIĆ. BO SIĘGNIECIE PO LEDWIE 15 MIEJSCE W WARUNKACH MI SPRZYJAJĄCYCH (ULEWA, ŚLISKO, WIETRZNIE, SZYBKO, NIEBEZPIECZNIE) UWAŻAM ZA KOMPROMITACJĘ. NO I OKOŁO 70 KOLEGÓW – O ILE DOBRZE ZAREJESTROWAŁEM – W WYNIKU KRAKS NIE UKOŃCZYŁO WYŚCIGU. MOJE OKULARY TEŻ NIE. ZOSTAŁY STRATOWANE PRZEZ STADO SZALONYCH CYKLISTÓW. A WIADOMO, ŻE CYKLIŚCI (I WEGANIE!) TO SAMO ZŁO
1) Dojeżdżasz na miejsce startu. Parkujesz. Wystawiasz rower. Zaczyna padać. Nie zwykły deszcz. Ulewa jak diabli. Już na rozgrzewce zawodzą wycieraczki (w tej roli powieki) bo jeszcze okularów nie zakładasz.
2) Słabo się rozgrzej, bo przecież pada, pojedź na start. Nieświadom bądź, że masz nieprzypięty numer startowy z chipem. Świadomość tą zdobądź pięć minut przed startem, co natychmiast potęguje pragnienie zrobienia siku. Poproś gościa z obsługi technicznej o trytkę; podaje ci taką, którą spokojnie zamocujesz pług do traktora. Ganiasz jak kot z pęcherzem w sztywnych butach szukając właściwych trytek.
3) Jak masz już przypięty chip, koniecznie ustaw się w niewłaściwym sektorze startowym. Stań wśród zawodników branży IT i bądź tego całkowicie nieświadom. Gdy sędzia odgwiżdże start twoich kolegów, w bezbrzeżnym zdumieniu obserwuj, jak twoi rywale odjeżdżają a ty, jak ostatnia jełopa, stoisz w tłumie nigdzie chwilowo nie wybierającym się.
4) Wrzeszcząc wniebogłosy „mamo, mamo!” przedrzyj się z rowerem w łapach na przód tego sektora, wskocz na rower 200 metrów za swoją grupą i goń. Goń kolegów, którzy pierwsze kilometry w deszczu przejeżdżają ze średnią dobrze ponad 40 km/h.
5) Gdy skończysz już kląć na siebie i dospawasz do peletonu, zgub okulary. Leje przecież tak, że chcesz je przetrzeć dłonią, a przecierając zrzucasz je z pyska. Z dala słyszysz ich chrzęst pod kołami rywali. Już nie kolegów, skoro rozjech(b)ali twoje okulary na tysiąc kawałków.
6) Nie sięgaj po bidon, bo i po co. Całą aprowizację masz zapewnioną – leje z góry i z dołu, spod kół kolegów (już nie kolegów, pamiętaj że przerobili twoje okulary na wersję ultra aero), więc łapiąc panicznie powietrze zarazem się nawadniasz. Spożywasz także mnóstwo mikroelementów.
7) Pędź jak oszalały na zakrętach, co i rusz widząc, jak ktoś z kolegów (już nie kolegów) wylatuje z zakrętu. Jednego widzisz na polu z dziesięć metrów od drogi – utrzymał się na rowerze, gratulujesz mu w głowie głównie tego, że na jego trajektorii, nieco przypadkowej, nie stało drzewo.
8) Odprowadź wzrokiem siodełko z kawałkiem sztycy, która po kraksie kolegi z przodu odleciała od roweru na wysokość koron drzew. Odleciał również kolega z tego roweru, wykonując axela i toeloopa jednocześnie, cudem przed nim wyhamuj i zmieść się między nim a jego rowerem.
9) Zsumuj całą liczbę hamowań w skali całego roku – i wsadź to w jeden, ekstremalnie jak na warunki, szybki wyścig. Ręce miej cały czas na cynglu, jak to mówią zawodnicy, do których przecież nie śmiesz się zaliczać. Wszak, kurwa, nie umiesz nawet ustawić się na linii startu we właściwy sposób.
10) Ostatnią rundę przebijaj się cały czas w górę peletonu, trać na to całe siły. Gdy już się przedrzesz dość wysoko, przed tobą ma miejsce kraksa, na rondzie około kilometra przed metą. Rozpaczliwie wyhamuj, objedź rondo niemal środkiem by nie wpaść na leżących i rozpędzaj się na powrót, gdy peleton ciśnie dobrze ponad 50.
11) Dostrzeż, że prawa strona ciasna, więc leć całkowicie lewą, za wysepkami, wyprzedzając co i rusz kolejnych zawodników, bo finisz wiódł pod górkę. Takie finisz preferują bardziej siłowi zawodnicy, więc objedź sporą grupę lewą stroną dociągając do czuba.
12) Dojedź to nieprzebranego tłumu, idącego łokieć w łokieć, i nie miej nawet ćwierci milimetra do przepchnięcia się. Gdybyś wypatrzył owe ćwierć, na pewno byś się wcisnął. Wkurwiaj się, bo nogi miałeś, wszak ostatnich 15 kolegów objechałeś dłuższą, lewą stroną na przestrzeni mniej niż 400 metrów.
13) Od razu po przecięciu linii mety zrób dodatkową rundę – znaczy, nogi miałeś, bo nie padłeś jak ośmiornica, przyklejając się wszystkimi ośmioma odnóżami do podłoża od razu po przecięciu linii mety, co już ci się zdarzało. Zrób dodatkową rundę w poszukiwaniu okularów.
14) Znajdź oprawkę okularów. Zdemolowaną. Z pietyzmem podnieś ją z ziemi i otrzep z resztek syfu ulicznego. Otrzyj łzę.
15) Przeczytaj tabelę z wynikami. 
16) Zapomnij o tabeli z wynikami. Pojedź do domu.

Komentarze