Tęsknota za niewywrotnym trójkołowcem

PANI KIEROWNICZKO. JAK JEST ZIMA, TO MUSI BYĆ ZIMNO.
DZIECIŃSTWO CHARAKTERYZUJE SIĘ WIELOMA KWESTIAMI, ZA KTÓRYMI TĘSKNIMY, CZY TEŻ DO KTÓRYCH CZUJEMY SENTYMENT. WBREW POZOROM NIE JEST TAK, ŻE WIĘKSZOŚĆ LUDZI, KTÓRZY DORASTALI W CZASACH INTRYGUJĄCEGO SOCJOLOGÓW OKRESU PRL, TĘSKNI ZA TYMI WŁAŚNIE CZASAMI.
ŚMIEM TWIERDZIĆ, ŻE W WIĘKSZOŚCI TĘSKNI SIĘ ZA WŁASNYM DZIECIŃSTWEM I MŁODOŚCIĄ, A NIE ZA SAMYM PRL

Zaczynam tęsknić za rowerem trójkołowym. Przyczynia się ten uroczy czas, gdy jak co roku kierowcy są zaskoczeni opadami śniegu, warsztaty blacharskie mają sporo roboty, a rowerzyści przewracają się jak kręgle, uderzone kulą, trafiając na jakiekolwiek ślady lodu na szosie / ścieżce rowerowej. Na rowerku trójkołowym o przewrotkę trudniej; wywrócić się na nim wymagało nie lada talentu.
Wczoraj po raz pierwszy wjeżdżałem w zakręty dotykając stopą ziemi; nic nie wzmaga uwagi bardziej, niż mieniący się i błyszczący fragment jezdni.
Nadmienię, że w przeciwieństwie do samochodu, dającego pewną możliwość manewru w czasie poślizgu, rower takiej możliwości nie daje – tylko dwa, wąskie punkty styczności z podłożem wykluczają jakiekolwiek manewry. Najczęściej wyprowadzanie roweru z poślizgu wiąże się z koniecznością użycia łokcia, biodra i kolana. Uślizg przedniego koła dostrzega się najczęściej wtedy, gdy trzeba poobijane cztery litery podnieść z zimnego asfaltu.

Druga rzecz, charakterystyczna dla tego czasu, to co najmniej dwadzieścia razy dziennie słyszane pytanie, czy nie jest ci zimnoPani kierowniczko; jest zima, to musi być zimno, nieprawdaż? Jasne, że jest zimno. Tak samo, jak idąc pieszo, czy wsiadając do jeszcze nienagrzanego samochodu. Różnica, jeśli chodzi o rower, jest znaczna – na rowerze bowiem rozgrzewam się bardzo szybko. Jeśli dobrze chronione są dłonie, stopy, głowa – to wszystko pozostałe nie ma znaczenia, a najmniej odczuwa się chłód w nogi, bo te cały czas pracują, nagrzewając się. Codziennie wyjeżdżam pół do szóstej rano, zmierzając rowerem do pracy. Jasne, pierwsze kilkaset metrów jest chłodno, potem jedzie się już normalnie. Czasem tylko łzy, wywołane zimnym wiatrem, zamarzają pod oczami.
Kłopot powstaje wówczas, gdy – będąc już zgrzanym – zachodzi konieczność zatrzymania się na jakiś czas, a nie ma się gdzie schować.
Stygnięcie na mrozie jest wielką przyjemnością.
W takich warunkach, które mamy za pasem, rowerek trójkołowy nie będzie specjalną fanaberią.

Nawet wielcy kolarze korzystają z takiego, dość bezpiecznego, środka transportu

Komentarze