MYŚLĄC ZA DUŻO O PRZYSZŁOŚCI ZAPOMINA SIĘ O TERAŹNIEJSZOŚCI; CZYLI RZECZ O ROBINSONADZIE MAZOWIECKIEJ
Nadmierne skupienie na przyszłości sprawia, że łatwo przeoczyć teraźniejszość. I tak właśnie zrobiłem, wstając rano przed zaplanowaną na ten dzień Robinsonadą Mazowiecką. Otóż; zanim w ogóle stanąłem na starcie na terenie warszawskiego AWF, mało brakło, bym nie miał jak wystartować. Od tego właście zaczęły się moje przygotowania do startu; bo to, że oczywiście tego dnia, po dwóch tygodniach bez kropli deszczu, padało od samego rana a prognoza wskazywała 95% opadów przez cały dzień, to nic zaskakującego. Na start mogłem jechać samochodem, a że pada - to wątpliwości większych nie miałem. Raz dwa, koło wypięte, i już rower pakuję do samochodu, odstawiając koło przednie i zacisk od niego, by schować to później. Jak się domyślacie; rower wstawiłem na tylną kanapę. Koło przednie wstawiłem za fotele. Zacisk do koła zostawiłem na klapie bagażnika samochodu i wróciłem do domu, przygotować ciuchy, w tym kurtkę przeciwdeszczową, żele, picie, plecak.. Nigdy w dzień startu nie budzę się...